To był dziwny dzień. Dziwny jak ten Alf i koledzy na działce, na którego poluję od dłuższego czasu. Popsuł się laptop. Naprawił się jak mówiłam panu w serwisie, co się popsuło. Nie zdiagnozują problemu dopóki nie rozłoży się na amen. Profilaktyka nie jest możliwa w tym przypadku. A wczoraj czytałam opowiadanie o tym jak gaśnie ekran w laptopie. To znaczy laptop był metaforą życia. Dostałam przesyłkę z Japonii. To może nie jest dziwne. Mam problemy z wentylacją i nie rozumiem prawa budowlanego. Popsuł się word. Naprawił się po zresetowaniu komputera. Spotkania się nie odbyły. Fryzjerka wzięła mniej niż myślałam.
W sumie to chyba nic dziwnego nie było, jak tak sobie o tym myślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz