niedziela, 10 sierpnia 2014

miś na miarę naszych możliwości






Ulewa zmusza nas do czekania przed sklepem. Para francuska po francusku tłumaczy nam, że to nie jest najlepsza droga i że zawiozą nas na inną. Tam zatrzymuje się Stefan. Stefan robi interesy w Polsce. Ma dla nas propozycję. Zatrzymuje się w Rouen na jakieś dwie godziny, żeby zabrać dzieci, a potem jedzie w naszą stronę, więc możemy z nim jechać. Postanawiamy zwiedzić miasto, a Stefan odjeżdża z naszymi plecakami...
Oglądamy miejsce spalenia Joanny D'Arc, przeczekujemy kolejną ulewę pijąc kawę, a po dwóch godzinach Stefan jak obiecał, tak jest. Wieczorem lądujemy w malowniczym miasteczku Dinan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń