piątek, 1 czerwca 2012
na słowo
Trzeba uwierzyć mi na słowo, że różne rzeczy się dzisiaj wydarzyły. Niestety folder został uszkodzony i udało mi się odzyskać tylko jedno zdjęcie. Nie ma zdjęć opisujących dzień, więc wyjątkowo użyję dużo słów;)
Dzisiaj aparat posłużył mi do obrony. Muszę opisać historię, ponieważ wykazałam się sprytem i refleksem i z potencjalnej ofiary stałam się agresorem;)Od początku... siedzę sobie spokojnie na przystanku i czekam na tramwaj, który się spóźnia. W tym czasie podjeżdża tramwaj, który jedzie w drugą stronę i zatrzymuje się na przystanku. Przez otwarte okno wygląda 4 chłopaków (na oko ok.15lat, w zielonych dresach) którzy namierzyli mnie jako cel ich zabawy, która polegała na tym, że mieli zamiar strzelać z rurek kulkami (albo kulkami z rurek). Wystrzał następował poprzez dmuchnięcie w rurkę. Jedna kulka poleciała w moim kierunku. Wyciągnęłam swoją broń z długą lufą i zaczęłam strzelać zdjęcia, efekt był taki, że schowali się przede mną (kucali i zasłaniali twarze bluzami) Tylko jeden był odważny i pozował. Żadne zdjęcie z tego wydarzenia się nie zachowało:(
A potem był Podwodny Wrocław, trochę zdjęć porobiłam, ostało się tylko to powyżej. Nie muszę chyba pisać jakie emocje pojawiły się u mnie, gdy okazało się, że dzisiaj mam "zero, czyli nic".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz